Mąż Iwony K., zatrzymanej za milionowe wyłudzenia, wrócił do służby w policji. Wciąż jednak ciążą na nim zarzuty, jakie usłyszał w postępowaniu dyscyplinarnym. Mężczyzna miał m.in. przeganiać wierzycieli, którzy domagali się zwrotu pieniędzy
Zakończył się trzymiesięczny okres zawieszenia policjanta. Zgodnie z przepisami nie może on trwać dłużej – wyjaśnia nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik lubelskiej policji. – Przesłanką do zawieszenia funkcjonariusza było wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. Postępowanie to jeszcze się nie zakończyło.
Mężowi Iwony K. postawiono dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy niedopełnienia obowiązków. Policjant powinien bowiem na piśmie poinformować przełożonych o postępowaniu karnym wobec swojej żony. Drugi z zarzutów dotyczy „naruszenia zasad współżycia społecznego, praworządności oraz społecznego zaufania do policji”. Mundurowy miał w wulgarny sposób przeganiać ze swojej posesji ludzi, którzy przyszli spotkać się z jego żoną. Chcieli odzyskać zainwestowane za jej pośrednictwem pieniądze. Policjant miał ich przepędzić, zakazując kolejnych wizyt.
Mąż Iwony K. odwołał się od decyzji przełożonych i zaprzeczał zarzutom. Twierdził, że nie informował o zatrzymaniu żony, bo rzekomo są w separacji. Postępowanie dyscyplinarne wobec policjanta może się zakończyć w najbliższych tygodniach. W najgorszym wypadku mężczyźnie grozi pożegnanie z mundurem.
Mąż Iwony K. ma za sobą 10 lat służby. Pracował w jednostce w Bełżycach. Teraz jednak został przeniesiony do jednego z komisariatów w Lublinie.
Jego 35-letnia żona czeka na proces w tutejszym areszcie. Kobieta ma odpowiedzieć przed sądem za milionowe wyłudzenia. Iwona K. prowadziła biuro finansowe w Bełżycach. Oferowała wyjątkowo atrakcyjne polisy inwestycyjne. Niektórym klientom miała obiecywać zyski na poziomie nawet 35 proc. rocznie. Z jej usług korzystali ludzie z całego kraju, również krewni. Ich pieniądze nigdy nie trafiły do towarzystw ubezpieczeniowych. Były przelewane na rachunki, które kontrolowała Iwona K. Kobieta wydawała pieniądze m.in. na nieruchomości czy drogie samochody. Jednym z nich, luksusowym SUV-em, miał jeździć jej mąż – policjant.
Początkowo śledczy zarzucali Iwonie K. wyłudzenie ponad 3 mln zł. Teraz kwota ta wynosi ponad 10 mln zł i rośnie. Rekordzista miał powierzyć Iwonie K. ponad 1,6 mln zł. Ma jednak nikłe szanse na odzyskanie pieniędzy. Formalnie Iwona K. nie posiada bowiem większego majątku. Mógł on trafić w ręce osób z nią związanych.
Śledczy sprawdzają, co działo się z pieniędzmi klientów Iwony K. Po zatrzymaniu kobieta przyznała się do wyłudzeń. Grozi jej do 10 lat więzienia.